Róża Frąckiewicz – urodziła się w 1962 r. w Opolu. Obecnie mieszka w Niemczech. Od najmłodszych lat interesowała się muzyką i szkoliła swój głos m. in. u Elżbiety Zapendowskiej. Po prawie 20-to letniej przerwie od śpiewu wstąpiła do chóru przy polskiej misji katolickiej w Wuppertalu. Współpracując z Tomaszem Glancem oraz Benedyktem Frąckiewiczem, utworzyła Trio „t.r.b”. W swoim repertuarze posiada kawałki jazzowe, swingowe, ballady oraz przearanżowane stare polskie piosenki. W 2018 r. wraz z mężem została uhonorowana prestiżową Nagrodą Polonicus.
Jagoda Żarnowiecka: Od wielu lat mieszka Pani w Niemczech. Z jakich względów zdecydowała się Pani na emigrację i co zadecydowało o tym, że pozostała Pani w Niemczech? Róża Frąckiewicz: Na emigrację zdecydowałam się w latach 80 tych. Był to okres bardzo szary i ponury w Polsce, a przede wszystkim bez pekspertyw dla młodego wówczas pokolenia. Pragnęliśmy wolności i wielu ludzi wyjechało w tym czasie. To, że postanowiłam zostać w Niemczech, to wolność, demokracja, i warunki ekonomiczne, które sprawiły, że życie w tym kraju jest przewidywalne.
Czy już jadąc do Niemiec miała Pani pomysł na zaangażowanie się w działalność polonijną? – Absolutnie nie. Prawdę mówiąc to nawet nie za bardzo wiedziałam, co to jest polonia.
Jest Pani wokalistką. Wraz z mężem tworzą Państwo duet muzyczny Benrose. Jak wyglądała droga Państwa kariery? – Oj , to jest trochę do pisania. Mojego obecnego męża poznałam w Niemczech, wstępując do chóru kościelnego, w którym śpiewam do dziś, a Benedykt był i jest jego dyrygentem. Tu muszę nadmienić, że był to pierwszy kontakt ze śpiewem, po 20 letniej przerwie, a był to rok 1999. Po pewnym czasie rozwinęło się coś, co można nazwać symbiozą muzyczną i tak powstał duet, a potem formacja muzyczna ” Benrose” . Nasz pierwszy występ był w kultowym klubie „Ignis” w Koloni. A potem to już zaczęło się toczyć, i braliśmy udział w wielu imprezach polonijnych.
Dotychczas zajmowali się Państwo oprawą muzyczną Gali Nagród Polonicus w Aachen. W tym roku to Państwu przyznane zostało to prestiżowe wyróżnienie. Jak Państwo przyjęli wiadomość o otrzymaniu nagrody? – Polonicus był dla nas szokiem i do dziś nie dociera do nas ten fakt, i do tego w tak zacnym towarzystwie.
Jak wygląda publiczność, która przychodzi na koncerty? Czy są to w większości Niemcy, którzy chcą poznać polską muzykę, czy Polacy, którzy z sentymentu przychodzą posłuchać interpretacji piosenek w ojczystym języku? – Publiczność podczas naszych występòw jest różnorodna. Sentyment Pokaków, ale również zainteresowanie niemieckiej publiczności jest bardzo przez nas dostrzegane. Niemcy są bardzo zainteresowani naszą muzyką, kulturą a w szczególności tradycjami Bożonarodzeniowymi.
Czy w Państwa repertuarze są również piosenki dla dzieci i czy taka młoda publiczność gości u Państwa na koncertach? – Zdarzyło nam się raz śpiewać dla dzieci podzas imprezy parafialnej. Ale warto ten temat pogłębić.
Czy Państwa związki z miejscową Polonią odbywają się tylko na niwie muzycznej, czy jeszcze w jakiś sposób uczestniczą Państwo w życiu Polonii? – Jesteśmy stałymi gośćmi w rozmaitych organizacjach polonijnych. Albo jako goście, albo wykonawcy.
Na koniec chciałabym jeszcze zapytać o Pani marzenia i plany na przyszłość? Czy wiąże je Pani z dalszą obecnością w Niemczech? – Jesteśmy obywatelami świata i mieszkamy w zjednoczonej, wolnej Europie. Dopóki mamy marzenia, żyjemy. Chcemy dalej szerzyć polską kulturę, bo czujemy się ambasadorami naszego pięknego kraju.
Wpis jest częścią projektu „POLONIKA – działacze polonijni”.