Czy wiedzieliście, że współzałożyciel słynnej wytwórni z ryczącym lwem – Metro-Goldwyn-Mayer jest Polakiem? Co prawda jego nazwisko może być mylące, gdyż Samuel Goldwyn to tak naprawdę Szmul Gelbfisz, Polak urodzony w Warszawie.
Urodził się w 1879 roku, w biednej, wielodzietnej, żydowskiej rodzinie Abrahama i Hanny Gelbfish na warszawskich Nalewkach. Po śmierci swojego ojca, mając 16 lat, postanowił wyruszyć w Świat. Jego celem była Ameryka.
Początkiem jego wielkiej podróży była piesza wędrówka do Hamburga, gdzie zatrzymał się u znajomych swojej matki. Przez jakiś czas pracował tam w firmie wyrabiającej rękawiczki, po czym wyruszył dalej, tym razem do Birmingham, gdzie mieszkała jego ciotka. Tam przez wiele tygodni pracował w firmie swojego wuja, po czym uciekł aby kontynuować swoją podróż.
Do wymarzonej Ameryki dotarł 4 grudnia 1898 roku, już jako Samuel Goldfish, miał wtedy 19 lat. Postanowił zamieszkać w miejscowości Gloversville, nie bez powodu, gdyż było to największe w USA centrum produkcji rękawiczek. Swoją karierę w Stanach rozpoczął od sprzątania w jednej z firm zajmujących się tą branżą. Potem został w niej praktykantem, poszedł do szkoły i awansował na sprzedawcę, wreszcie dyrektora. Wkrótce stał się jednym z najbardziej znanych handlarzy w tej branży. Handlował również tanią biżuterią. Wieczorami wytrwale uczył się angielskiego, choć nigdy nie nauczył się mówić w tym języku płynnie.
Mając 31 lat i całkiem spory majątek, przeprowadził się do Nowego Jorku, gdzie swoje pieniądze postanowił zainwestować w kino. W 1913 roku, wraz ze swoim szwagrem Jessym Laske założył firmę producencką – Jesse L. Lasky Feature Play Company, która jako pierwsza w historii wypuściła film pełnometrażowy „Mąż Indianki”. Ze względu na konflikty ze wspólnikami Goldfish, po 3 latach odszedł z firmy.
Jego kolejnymi wspólnikami zostali bracia Archibald i Edgar Selwynowie, aktorzy i producenci teatralni. 19 listopada 1916 roku ruszyła Goldwyn Pictures Corporation. Jej nazwa wzięła się z połączenia nazwisk wspólników. Jednak niespełna dwa tygodnie później Samuel Goldfish zmienił sądownie nazwisko na Goldwyn. Osiągnął to, na co czekał tyle lat: teraz to wyłącznie jego nazwisko figurowało w nazwie. Bracia Selwynowie pomimo protestów, nie byli w stanie nic z tym faktem zrobić.
W 1923 roku opuścił firmę, do czego najprawdopodobniej został zmuszony przez wspólników. Rok po jego odejściu firma została przejęta przez Marcusa Loewa i jego Metro Pictures Corporation. Po tej fuzji zyskała ona nazwę Metro-Goldwyn-Mayer.
Po dwóch nieudanych próbach bycia wspólnikiem, postanawia zacząć działać sam. Za pożyczone z banku 200 tysięcy dolarów założył Samuel Goldwyn Studio, za co bracia Selwynowie złożyli w sądzie wniosek o zakaz używania nazwiska w nazwie firmy, jednak sędzia oddalił pozew mówiąc: „Człowiek, który zaczynał od niczego i doszedł do wszystkiego, ma prawo nazywać się jak chce i dowolnie używać swojego nazwiska”.
Już na początku swojego działania, firma Samuela Goldwyna wypuściła wiele filmów, między innymi „Stella Dallas”, „The Dark Angel” czy „Złodziej w raju”, jednak to dopiero film „Najlepsze lata naszego życia” wydany w 1946 roku przyniósł Golwynowi prawdziwy sukces. To właśnie za ten film, w jego ręce dostała się pierwsza statuetka Oscara, których później zdobył jeszcze 10.
Szmul Gelbfisz przeżył niemal wszystkich wielkich z branży filmowej, którzy razem z nim stworzyli potęgę Hollywood. Nigdy jednak nie nauczył się poprawnie mówić po angielsku, a jego zabawne, często pełne wewnętrznych sprzeczności powiedzonka, znane pod nazwą „goldwynizmów”, pojawiały się też w filmach. Do historii przeszły takie jak: „Nie zawsze mam rację, ale nigdy się nie mylę”, „Nie zależy mi, aby moje filmy zarobiły choćby centa, jeśli tylko wszyscy będą na nie chodzili” czy „Ustna umowa nie jest warta papieru, na którym została spisana”.
Wpis jest częścią projektu „POLONIKA – ślady Polaków za granicą”, który odkrywa miejsca na świecie, w których w szczególny sposób zaznaczyła się obecność Polaków.
Źródła: